Witajcie ślicznotki!
Dziś mam dla Was efekt mojego natchnienia.
A mianowicie chodzę sobie po lesie i w pewnym momencie
widzę stertę ściętych drzew, które z jednej strony tworzyły fajną ścianę.
Przyglądam jej się chwilkę i myśl przebiegła mi przez głowę.
że fajne zdjęcia by na tym wyszły, ale niespecjalnie miałam czego takie zdjęcia zrobić.
I oczami wyobraźni zobaczyłam tam jeden z haftów, który czekał na wyszycie.
Jednak poszłam dalej nie myśląc o tym za wiele bo ostatnio i czasu na robótki jakby mniej.
Wróciłam do domu i takie tam swoje robię, aż tu nagle spadła mi pod nogi teczka,
taka przejrzysta teczka w której trzymam skrawki materiałów, malutkie zestawy do haftu,
takie podręczne drobiazgi i podnosząc ją spogląda na mnie ta urocza buźka,
o której wcześniej myślałam.
Tak w woli wyjaśnienia większość zestawów trzymam w pudle i ten też tam kiedyś był,
ale kiedy go przełożyłam to nie pamiętam.
No ale skoro się już tak dobitnie upomniał to nie mogłam tego nie posłuchać
i oto jest mój skrzydlaty muzyk: